IV Liga: Lubań Maniowy - Huragan Waksmund 3-0
IV liga, grupa: małopolska (Nowy Sącz - Tarnów), XXVII kolejka - 29 maja 2005 r.
Lubań Maniowy 3-0 Huragan Waksmund
Kurnyta 29, 77, Ciesielka 83
Sędziował: Marcin Frączek (Tarnów).
Żółte kartki: Ciesielka - Ślusarek, Ł. Waksmundzki.
Czerwone kartki: Ł. Waksmundzki - 55 min. za drugą żółtą,, S. Strama - 75 min. za faul taktyczny (obaj Huragan).
Lubań M.: K. Waksmundzki - T. Bochenek, Poręba, M. Bochenek (77 Komorek) - Ciesielka, Kocis (65 Michalik), Babik, Zasadni (80 Firek) - Kurnyta, Bochnak (46 Kęska), Sral.
Huragan: Długi - Garcarz, S. Strama, Sulka, Handzel (75 Nowobilski) - Zagata, Janiczak, Kucek, D. Mroszczak (80 A. Mroszczak) - Ślusarek (85 Łojas), Ł. Waksmundzki.
Tak padły bramki:
29 min. (1-0) - Po dośrodkowaniu z prawej strony Bochenka, Kurnyta uprzedził defensorów waksmundzian i za moment przyjmował od kolegów gratulacje.
77 min. (2-0) - Po akcji prawą stroną Srala Kurnyta "szczupakiem" zdobył gola.
83 min. (3-0) - Sral dostrzegł dobrze ustawionego Ciesielkę, podał mu piłkę, a temu nie pozostało nic innego jak posłać ją do siatki.
Powiedzieli po meczu:
Aleksander Brożyniak (Lubań Maniowy - trener): Gdyby nie gol Kurnyty w 29 minucie, to nie byłoby co powiedzieć pierwszych trzech kwadransach. W tej fazie graliśmy bardzo niefrasobliwie. Chłopcy chyba myśleli, że pogodzony ze spadkiem rywal padnie przed nimi na kolana. Wyszły im dwie groźne kontry. Przy odrobinie szczęścia mogli zdobyć gole. Ale jak się nie trafia w światło bramki z wymarzonych wprost pozycji, to spotyka kara. Huragan jest kompletnie nieprzygotowany i myślami jest już gdzieś indziej. Piłkarze grają, bo trzeba dokończyć ligę, a przy okazji zachowują się niezbyt elegancko. Sędzia nie dał sobą pomiatać i najpierw za niesportowe zachowanie wyrzucił Ł. Waksmundzkiego, a w 75 minucie M. Bochenek wychodził na czystą pozycję i był faulowany przez Stramę. Ewidentna czerwona kartka. Goście mieli pretensje do arbitra spotkania, gdyż mecz kończyli w dziewiątkę. Wynik lepszy niż gra. Dostosowaliśmy się do poziomu gry Huraganu. Chyba potworny upał miał na to wpływ. Martwię się, czy chłopaki dojdą do siebie po tym meczu, bo mają poodbijane stopy. Boisko przypominało klepisko. Działacze o wszystkim myślą, tylko nie o zabezpieczeniu warsztatu pracy. Wracając do Krakowa w Waksmundzie widziałem fontannę wody lejącą się na murawę. To nic, że spadają, ale dbają o to co najważniejsze w tej dyscyplinie sportu.
Marek Garcarz (Huragan Waksmund - kierownik drużyny): Parodia sędziowania. To co wyprawiał sędzia to woła o pomstę do nieba. Już przed meczem ostrzegał nas, że będzie bezwzględny i swoją władze już w pierwszej minucie udowodnił, pokazując Ślusarkowi "żółtko z kapelusza". Wykartkował nas w bezczelny sposób.
Komentarze